* nasza 2007 * - CZAS- wróg mój i sprzymierzeniec
 
Moje miejsce na ziemi
Życie to kosmiczna podróź
Takie sobie... na Cztery pory roku
CZAS- wróg mój i sprzymierzeniec
Wszystko płynie
Dni zwyczajne- dni świąteczne
Spróbuj dotknąć nieba
Wczoraj - dzisiaj - jutro
Jesiennie...
Wystarczy wszystkim ... czy rzeczywiście?
Moje historie. Filozofia pana P.
Przemijanie
Kot i pies w jednym domu
Teksty zapożyczone
Drobiazgi
 

CZAS- wróg mój i sprzymierzeniec



Dziś…życie już jest za krótkie na miłość … nawet na tę jedną – jedyną … tyle się jeszcze nie spełniło , a już wspomnienia dawne bledną…dziś … życie już jest za krótkie na szczęście - choćby i na całkiem malutkie … niedośnione szczęście najczęściej zagasa - przyodziane smutkiem … dziś…życia - na życie jest za mało … na podniebne wzloty, potknięcia … chronię, co jeszcze mi zostało i to, co jeszcze jest do wzięcia …



czas- sprzymierzeniec i wróg mój zarazem , koi smuteczki i serca zwątpienie , nieraz złudnym staje się mirażem i jednostajnym tempem niesie zapomnienie.

 



 

Czas... nie ma czasu na zadumę… na filozofię przemijania…z prochami marzeń dzierży urnę …, biegnie, jakby go ktoś poganiał… choćby wszystkie świata zegary stanęły jak gromem rażone i tak - czas łobuz … kumpel stary… minie nas z ironicznym ukłonem…


2021r.

Tyle lat już się znamy a czasem zdumiewamy - że mało tak...bo już zapominamy co było między nami - to czasu znak... może los zaklinamy… może przez sen wołamy , że szczęścia brak.... coraz rzadziej pytamy , czy jeszcze się kochamy…że już nie tak... łza się czasem zakręci , kiedy nagle w pamięci radosny śmiech...ziemia drzemie pod śniegiem a myśli swoim biegiem w zimowy zmierzch...





Razem z tobą naście lat pędzi po wybojach świat… zakręty za ostro bierze… czasem śmieje się nieszczerze… a za oknem dziwna burza… zieleń drzew się w deszczu nurza… lecz prognozy są nęcące… jutro zalśni dla nas słońce!... jutro szczęście nas obejmie… ktoś uśmiechnie się uprzejmie… ktoś zapyta mnie o zdrowie -a ja tobie znów tak powiem: to jest moje drugie życie! spisałeś się należycie… ty i cały świat…




Przyjdź do mnie wieczorem

pustymi ulicami przejdź

światła neonów błyskają kolorem

przyjdź wieczorem

mówisz , że jesteś przyjacielem

przyjdź do mnie

nie każ mi dłużej czekać

przyjaciel jest potrzebny od zaraz

dlaczego tak długo zwlekasz

przyjdź do mnie , przytul mnie

moje wspomnienie cię woła

gdy staniesz w progu

łagodnie uśmiechnięty

wspomnienie ożyje

czekam na tę właśnie chwilę

przyjdź do mnie

zapomnę, że tonęłam w ciszy

tylko ty to usłyszysz

że twym obrazem żyję

że jeszcze nie odchodzę

ciągle jeszcze trwam

dlatego nie czekaj

póki twarz twoją

pod powiekami mam

bo kiedy przyjdzie ranek

i spojrzę w puste okno

już nie otworzę drzwi

a jeśli przyjdziesz za późno

nie przywita cię nikt




 
                           

Czy kiedyś ,
gdzieś tam ,
gdzie już nicość
odpuszczą mi winy
nie popełnione
czy grzechem będzie,
że się bałam
i nie wiedziałam
czy w dobrą idę stronę

popełniałam rzeczy złe
ale i broniłam się
przed wieloma pokusami
czy tam osądzą, że robiłam źle
nie idąc za serca porywami ?

czy będzie tam gdzieś
zapomniane
że ja się czasem
zapomniałam?
chciałam tak wiele,
tak wiele mieć
za łatwo sobie odpuszczałam

darowałam wszystkim wokół
krzywdy i zbrodnie
wobec miłości niespełnionej
po co, dla kogo chciałam żyć
dla kogo życie swe przeżyłam

czy ktoś podliczy me zasługi
bardzo skromniutkie, że aż żal
że tak mało zdołałam zrobić
a teraz tylko mroczna dal

bałam się, cierpiałam, nie chciałam
błędy głupiutkie popełniałam
czy dziś spokojna mogę być
Że odpuściłam miłość
która tak trudno się spełniała

dziś ten rachunek sumienia
zatrzymał mnie w pół drogi
może nie wszystko skończone
może ten sąd odroczę
może umorzę sobie sama
pozaciągane  i niespłacone długi
zacznę za przyzwoleniem losu
jeszcze jeden czas próby

 
 



 
Zatrzymałam w dłoni
na zawsze zatrzymałam
wiatr wiosenny
i deszczu kropli kilka
zatrzymałam w dłoni czas
ten najlepszy, ten pszenny

nie oddam tego nikomu
nikt mnie nie dogoni
nie odbierze tych wzruszeń
łezki, co w oku się kręci
i najważniejsze, nie odbierze
mi o tym pamięci

zaprzyjaźnię się z głazem ,
który lat sto tu przeleżał
kamień opowie historie inne
a tak z moimi splątane
jak by czas się zatrzymał
antidotum na moją ranę

wsłucham się w te opowieści
przyjacielem kamienia zostanę
dołożę garść własnych treści
tajemnicą owianych, których
ani ja, ani kamień przydrożny
nie powtórzy nikomu
i wsłuchana w przeszłość
spokojnie powrócę oczekując na jutro
do własnego życia , do swojego domu
 
2008r.

 

Zanim przyjdzie
kolejna wiosna
zanim lato
kolejne dojrzeje
jeszcze pozwól mi
mieć nadzieję
jeszcze pozwól mi
ze sobą być

to niby droga
taka prosta
a cztery
pory roku
wciąż niezmienne
ja jeszcze proszę
pozwól mi
na odrobinę
naszego szczęścia

dziś
tu i teraz
bez wybiegania
w pory roku
ja proszę
podaj mi rękę
i pozwól poczuć
wielki spokój

 


Jak płatki śniegu dwa …krążymy ty i ja…. każde po swej orbicie…uciekasz mi co krok… czasem umykasz w mrok…tak jak umyka czas i życie.. .może spotkamy się i będzie jak we śnie…sobą się ogrzejemy… a że płatki śniegu są ,bardziej kruche niż szkło… w tym uścisku zginiemy … skąpy był szczęścia łut…zimowych płatków cud jest wody kroplą tylko… pospiesz się miły mój - gwiazdek wiruje rój…a każda- tylko chwilką…



 

Gdybym mogła ,
gdybym

tylko mogła
na wieczność

zachować
słowa dobre ,
które w życiu

otrzymałam
pocałunki ,
których kiedyś

nie doceniałam
przytulenia ,
które czasem

odpychałam

Gdybym teraz
gdybym dzisiaj
potrafiła je

przypomnieć
gdyby dzisiaj

ktoś znowu
zechciał to

wszystko mi dać
to w tym czasie

teraźniejszym
czasie łaskawszym

dla mnie
mogłabym je

komuś podarować

dziś wiedziałabym

co z nimi zrobić
dziś umiałabym

więcej ich zdobyć
dziś tak bardzo

życzliwie
tak serdecznie
 

spoglądam
na drugiego

człowieka
doceniam uśmiech

gest przyjazny
dziś jestem inna
 

 


 

Coś zawirowało

coś pękło

coś się rozsypało  

to samo nie zdarza się

dnia następnego  
bywają dni takie

jakby ich wcale

nie było  
i myśli poplątane

i zamiast celu pustka  
błądzenie jak we mgle

działanie po omacku  
liczenie niepoliczalnego

słuchanie prawd wielu  
i niespodziewanie

gdzieś w sklepie życia

dostrzegamy siebie  
na półce z wywieszką

"przecenione"   

 



W życiu ciągle ryzykowałam … decyzje błędne podejmowałam … wiedziałam doskonale … iść za głosem serca nie wolno mi było wcale …myślałam …jesteś ogniem , który mnie ogrzewa … myślałam …jesteś wiatrem kołyszącym się w drzewach …myślałam  … żeś snem najpiękniejszym … myślałam … żeś marzeniem najwierniejszym … to było moje ryzyko … na szali postawiłam swe życie …szukając ciebie na jawie … sądziłam ,że znalazłam …  prawie …dzisiaj na wszystko za późno … zrozumiałam … szukałam ciebie na próżno …


 

                                                      

Znalazłam dzisiaj

pomysł na ciebie
na nas oboje
pomysł  banalny
pójdziemy po prostu

przed siebie
przejdziemy

wszystkie mosty
znajdziemy

sposób prosty
jak zapomnieć

że nie ma nas
by nie myśleć
że te spacery

nie dla nas
by zapomnieć
że zbyt szybko

płynie nasz czas

 

Nie odchodź w biegu
z mego życia
zatrzymaj się na moment
obejrzyj się do tyłu, sprawdź
czy wszystko zabrałeś
popatrzę  na ciebie z ukrycia
na pożegnanie z przeszłością nie wyjdę

tak dużo swego tu miałeś
jedna walizka nie pomieści
emocji dobrych i tych złych
małych radości i wielkich rozpaczy
marzeń, które się nie spełniały
tego, co miało być
co pięknie się planowało
potem nagle w szalonym pędzie
wszystko się zatrzymało

zwolnij, nie odchodź tak  spiesznie
poczekaj na wieczór
nocą łatwiej rozstanie znieść
nocą nikt nie zobaczy naszych łez
i nikt zza okien podglądać nie będzie
gdy z bagażem odejdziesz


 

Wydarzają się, przydarzają
w naszym życiu

historie niecodzienne
przyjmujemy je

z niedowierzaniem
poddajemy się chwili

nastrojowi
a potem

to bardzo dziwne
potem czujemy się winni

może ktoś chce
byśmy tak się czuli
przecież to nie my, to
los  przewrotny prowokuje
patrzy i czeka
w zdumienie się obleka
ciekawy reakcji człowieka ,
małego słabego człowieka

coś miało być rozrywką
odskocznią na trochę
zapomnieniem
o życiu prawdziwym
małym skrętem na manowce
bez myślenia,
że to niebezpieczne
że z czasem nic
nie staje się proste

potem przychodzi taka chwila
człowiek zagubiony myśli
co stać się może
gdy jedno powie dość
a drugie tkwi jeszcze w emocjach
zanim emocje ze wszystkim opadną
a gong ogłosi koniec przytłumionym głosem
będą noce bezsenne, klatka ciasna
nie dzwoniący telefon i niemoc własna
rozpamiętywanie, winy szukanie
ran rozdrapywanie

tak będzie, może więc warto
przed wejściem do głębokiej wody
pomyśleć po co, na co i dlaczego
pozbywać się dobrowolnie
własnego życia i własnej swobody

 


 
Od dzisiaj chcę inaczej żyć
od dzisiaj wierzę tylko w siebie
nie będę już domysłów snuć
pożegnam się z siódmym niebem

przerobiłam wszystko na sobie

siódme niebo już za górą siódmą
mgła przykryje w co złudnie wierzyłam
zostanie ze mnie tylko bierny widz
muszę zacząć żyć prawdziwie
i na nowym starcie nie mieć nic
z zaszłości, z przeszłości

dzisiaj wracam z dalekiej podróży
umęczona beznadzieją zdarzeń
już nie będę żyć w wyobrażeniu;
życie to kromka chleba na stole
pachnąca rumianą skórką
spojrzenie rankiem w okno
to bicie dostojne zegara
wiara, że drzewa w deszczu mokną
i pewność we mnie niezachwiana
że w tym domu zostanie mój duch
i najpiękniejsze z życia wspomnienia





 

Już nie wybaczę ci

pustki czterech ścian

nie wybaczę zgubionych

gdzieś wspomnień

nawet, jeśli kiedyś

będziesz zupełnie sam

nie pozwolę

byś znów wrócił do mnie

 

nie wybaczę ci

wieczorów samotnych

kiedy nie wiem

co mam zrobić ze sobą

nie wybaczę

swoich oczu wilgotnych

od łez gorzkich

z tęsknoty za tobą

 

nie wybaczę

nieruszonej pościeli

która świadkiem bywa

mojej rozpaczy

nie wybaczę tego

co nas dzieli

bo przecież

nie mogę inaczej

 

ale…jeśli kiedyś

spotkam cię

przypadkowo

boję się, że w oczach

twych się zatracę

znów w każde słowo

uwierzę na nowo

i…wybaczę?

ponownie wybaczę?

 
 



 
Poukładam, uporządkuję,
poszufladkuję
, własne życie,
przemyślenia, sny
znajdę środek, nazywany złotym
wtedy wyjdę na prostą
nie powstrzyma mnie nikt

koniec z łzami, bo kto lubi łzy?
lubi się twarz jaśniejącą radością
smutkiem nikogo nie wzruszę
ale szydzić też już nie pozwolę
znajdę na zamułki odtrutkę

uśmiechnę się, sprzątnę to,
co nie moim jest bałaganem
wymiotę wszystko, co się jeszcze
nadaje na wymianę i zmianę
wyrzucę złe myśli, złe słowa
odbijające się od mojej ściany

powiem- dosyć, powiem- basta
nie tędy droga, kochani
nie skrzywdzę już siebie
nie przypiszę sobie wszystkich wad
nie będę już dłużej zwlekać
poukładam, poszufladkuję,
uporządkuję i zobaczę
światełko z daleka
 
 

Jak się czujesz
gdy niebo

spada ci na głowę
o czym myślisz
gdy uderzają

w ciebie słowem
czemu płaczesz

z bezsilności
czemu
nie wydobędziesz

z siebie złości
dlaczego

nie stajesz w szranki
nie walczysz
przyjmujesz ciosy
grają nie tę melodię
a ty tańczysz
noc rozpuściła włosy
a ty nie śpisz, myślisz
umiesz tylko milczeć

nie nauczyli cię
jak przyjmować

i odbijać ciosy
nauczyli cię pokory
wmówili w ciebie

zło całego świata
na co czekasz
że coś się zmieni
może około tego lata
przejdzie i to lato
przejdzie następna zima
nic się nie zmieni
a ty…ty to przetrzymasz
 



Ja tak nie chcę
ja nie rozumiem
dlaczego
ja się nie zgadzam
takie to moje wołanie
a los się uśmiecha
przekornie
i na tacy inne mi
podaje przesłanie

wmawia we mnie to
w co uwierzyć trudno
każe się na boki rozejrzeć
każe w wodzie się przejrzeć
i mówi- nie krzycz,
nie proś, nie wołaj
to przyjdzie samo
nie proszone
z marzeń twoich się wyłoni
i poda ci szczęście na dłoni

jeszcze poczekaj,
jeszcze chwil parę
a będzie to niespodzianka
skrojona na twoją miarę
 

 

 
Przewidziałaś tak wiele
tak wiele sobie ułożyłaś
zaczęłaś śmiać się
i ciepełko poczułaś
wszystko co złe
co sen z powiek spędzało
zostało gdzieś za mgłą
miejsca tu miało za mało

zabroniłaś powrotu
smutkom, rozpaczy ,beznadziei
smutek posłuchał i odszedł
rozpacz od drzwi odstąpiła
wiedziała, że jest tu niechciana
a beznadzieja poszła
szukać innego miejsca
może kogoś innego omota
nie ciebie, bo w tobie pozostała
za radością tęsknota

nie dasz jej sobie odebrać
choćby wielu się starało
weźmiesz życie pod rękę
którego jeszcze trochę zostało
może zostało ,
spróbujesz uszyć nową sukienkę
dodatków nie będzie za mało



Przyjdzie do mnie taki czas

na duszy generalny porządek

kiedy zapomnę, że nie ma nas

poprowadzę w duszy nowy wątek 

kiedyś znajdę taki piękny czas 
taką pewność niespotykaną

myśli będą piękne i jasne

a życie jak gładki aksamit

w przyszłym czasie oczy zalśnią
blaskiem, uśmiech pod obłok poleci
 

dusza oddech ponowny chwyci

uczucie radości znów wznieci

teraz tylko nad sobą zapłaczę

ten jeden ostatni raz

że za szybko w życiu mijałam

zdarzenia i niektórych ludzi

tam, gdzie powinnam, 
nie przystanęłam

zgliszcza czasami
zostawiłam i ta świadomość
demonem w duszy się budzi
 

 

Dziękuję

bardzo dziękuję

kłaniam się nisko

do ziemi

kiedy, jak nie dziś

podziękuję

przecież

za moment

za chwilę

wszystko się

zmieni

dziękuję

za każde

dobre słowo

za radość

którą jeszcze

w sobie mam

za uśmiech

który oddaję

i który

ze mną zostaje

przepraszam

że tak niewiele

mogłam

z siebie dać

i za to również

dziękuję

że był ktoś

kto zechciał

minimum  brać

nie zabiegałam

o czyjeś

czułe gesty

brałam

dawałam

nie chciałam

to pewnie

kiedyś

na mnie

na tobie

się zemści

mimo wszystko

dzisiaj jeszcze

z zachwytem

witam każdy dzień

i myślę…

życie, ech ty życie

dogonię cię
 

 

 
 

Jak to się dzieje
człowieku
,
że wzruszyć
tak potrafisz

że każde twoje słowo

ma tak wiele znaczeń

które dla innych

tylko igraszkę

słów przedstawiają

dla mnie

znaczenie wielkie mają

znaczenie, o którym
głośno
nie powiem

bo mówić
nie powinnam

ale ból jest
łagodniejszy

i za to jestem
ci winna

uścisk
najserdeczniejszy

w świecie

rozumiesz mnie?

to nieważne

nie musisz mnie

rozumieć
ważne,
że dałeś mi

modlitwę

o czterolistnej
koniczynie

 



Kiedy oglądam się do tyłu
widzę zgliszcza
nie zatrzymuję wzroku dłużej
droga przede mną
znacznie czystsza

zapomnieć trzeba to,  co było
to się nie wróci i dobre i złe
nic nie skleję, nie naprawię
tak się po prostu zdarzyło
choć mogło być inaczej

przestanę śnić na jawie            
z bagażu nie zostało nic
żal wyrzucam z siebie
niepotrzebny to żal
lżej szybciej iść przed siebie
gdy w dali tylko...dal

nie wiem co się zdarzy
marzeń tyle mam
mówisz , śmieszne marzenia
mówisz, czego ty chcesz
a ja bym tylko chciała
byś poszedł ze mną w deszcz
byś poszedł ze mną w jesień
bo tylko ona została
październikowa jesień
będzie nas jeszcze zachwycała

 

Gdzieś na drugim krańcu świata
i na drugim brzegu rzeki
pozostajesz ty
bez mgły, bez pól zielonych
bez moich słów szalonych
bez uśmiechu i z uśmiechem
i poważny i rozważny
taki bliski choć daleki
pozostajesz ty

żyj proszę, żyj szczęśliwie
najprawdziwszym życiem żyj
tylko schowaj mnie głęboko
by nie dostrzegł mnie już nikt
zakazane, poplątane
moje ścieżki, twoje drogi
i nigdy odpowiedzi na pytanie
czemu los jest taki srogi
 



Za nami długa droga
wypisana, wyszeptana
znaczona śmiechem
milczeniem
rozmowami do rana

droga
której miało nie być
nazwana drogą donikąd
a przecież
doprowadziła nas
do bram raju

zostalibyśmy tam
na wieczność całą
ale raj nie dla nas
każde z nas
ma swoje piekło
szczęście dogonione
znowu w bok uciekło

cofam się do tyłu
patrzę na ciebie
wzrokiem niemym
z tyłu przepaść
nie ma dla nas raju
byle nie spaść
chociaż
przecież
jeszcze byś mnie
podtrzymał

gdybyś chciał
pomalować mój świat
odrzuciłabym barwy
najznakomitszych malarzy
nie masz odwagi
wiemy o tym oboje
pytanie wyszeptam
odpowiedzi się boję
jeśli nic nie jest
dane na zawsze
jeśli nie jest nic za nic
to po co i dlaczego
los pozwolił
na nasze spotkanie? 

 


 

Ta miłość pierwsza

była cudna
nie do zastąpienia
nie do podrobienia
niosła w sobie

barwy upalnego lata

i nie ważne,

że taka złudna
ulotna

często zagubiona
ale przecież

najszczersza w świecie
tą szczerością,

którą później lata zabiły,
naiwnością,

na którą

w wieku późniejszym
nie ma się

ani ochoty ni siły

tamta tęsknota

niewyobrażalna
dziś wydaje się

taka banalna
a przecież była

i dzisiaj jej żal
nic z tego

już nie powróci
tak jak czas

nie powraca nigdy
bo przecież

wszyscy wiecie
miłość pierwsza

zdarza się tylko raz

 

 

 

 

 

Trochę już dni za nami

dni dobrocią znaczonych

dni życiu wyrwanych

marzeń ukrytych

przed ludzkim okiem

pragnień sięgających

tak wysoko i jedno tylko 

we mnie pragnienie
by tych dni było wiele

 

byś podarował mi dotyk dłoni

byśmy oboje byli szaleni
lecz w tym szaleństwie
nie ma metody, to dziwny
żywioł ognia i wody

 

mur przed nami 
ustanowiony 

który nie może być

przekroczony

 

i wiedząc tyle

wiem niewiele

lecz nie chcę

wiedzieć więcej

 

zamykam oczy

i wiesz co czuję?

na swych ramionach

twoje ręce

 

zamykam oczy

i wiesz co myślę?

że może ci się

kiedyś przyśnię

 

zamykam oczy

i wiem na pewno

że chcę dla ciebie

wiersze pisać

 
otwieram oczy
i wiesz co czuję?
że chcę o wiele
cię jeszcze pytać...

 

 

 

 

 

 

 

Przychodzi taki czas

na trudne pytanie

czy dziś się coś skończyło?

czy coś z popiołów powstanie?

na zgliszczach

można budować na nowo

ale czy warto na tej samej ziemi

zasiać to samo słowo? 

czegoś nam ostatnio zabrakło

nie znamy odpowiedzi

wiemy tylko, że kwiaty

inaczej pachną

w słowach czułości zabrakło

a gdzieś daleko

odpłynęła szczerość

a kiedy rano otwieramy oczy

inny obraz się jawi

i chociaż nadal

kolorami tęczy mami

to wiemy

że to już inne kolory

to tak, jak by na moment

w duszy światło zgasło

smutno, a jednak

uśmiech błąka się po twarzy

jeśli dziś się skończyło

może jutro nowe się wydarzy? 

 

 

 

Spotkaliśmy się
na skrzyżowaniu własnych losów
kiedy czas nie był dla nas łaskawy
nie mówiliśmy o miłości
nie zadawaliśmy sobie ciosów
inny był temat, inna rozmowa

czasami tak w życiu bywa
w zwyczajnym biegu życia
że krzyżują się słowa ludzi
którzy spotkać się nigdy nie mogą
każde słowo ma inne znaczenie
inaczej każde z nas je odczytuje

czy szukałeś tego co ja, nie wiem
czy znalazłeś to co ja, nie wiem
nie szukam odpowiedzi na te myśli
one mi nic nie powiedzą
niech zostaną tam na zawsze
niewypowiedziane

dużo jest słów, które chciałabym słyszeć
dużo było słów, które chciałam mówić
i kiedy dziwne słowa się skrzyżują

serca to czują, serca to wiedzą
do kogo słowa przynależą
 



 

Czasami do człowieka
przychodzą takie dni
dni wiatrem podszyte
mgłą wypełnione

tęskne myśli
głowę zaprzątają
wtedy tęskni się
nie wiadomo za czym
ta tęsknota
która spokoju nie daje
drażniąca, bolesna

wtedy złe słowa
w pary się dobierają
jak by jednego było mało
piszesz sobie, dla siebie
i nie myślisz
że ktoś z boku przeczyta
i przez ciebie
jego nadzieje umierają
 
 



 

Nie pierwszy raz
przychodzi czas
gdy chcesz
oznajmić światu
coś ważnego

a oprócz światu,
jeszcze wiesz
że chcesz powiedzieć
co ci w duszy gra
człowiekowi ważnemu

szukasz go, oglądasz się
zdumienie, nigdzie go nie ma
przecież powiedział, że trwa
powiedział, że jest i będzie
a jednak go nie ma

przegapił moment

przegapił chwilę
przegapił ciebie

czy w tym, że nie powiesz
nie podzielisz się słowem
zachowasz dla siebie
szept duszy i serca ucisk
ważny człowiek odnajdzie siebie?

nie pytaj, nie proś, nie dociekaj
człowiek sam się z tym zmierzy
zrozumie, pojmie, może uwierzy
a kiedyś, kiedyś zapłacze
gdy słowa w końcu dojdą z daleka
ale nikt już nie będzie czekał

 

   







 

Zapaliłam świecę

wrzosowego koloru

siedzę wpatrzona

w migający płomień

bez ruchu, bez oddechu

czekam

aż się wypali

i zabierze ze sobą

moje złe emocje

moje strachy

lęk przed zaśnięciem

noc jest dla mnie

nocą wszystko jest prostsze

nocą nikt nie widzi moich łez

nocą mogę być naga

nie muszę udawać

nie muszę grać

czuję jak twoja ręka

gładzi moje włosy

czuję twój oddech

słyszę spokojny głos

widzę rękę

podającą mi szklankę wody

moja wyobraźnia

pomaga mi przetrwać
tę noc

 

 

 

Zapukałeś wieczorem

do mych drzwi

nie wiem

czy na ciebie czekałam

już nie czekałam

nie wiedziałam

czy otworzyć drzwi

już nic nie wiedziałam

 

było dobrze, spokojnie

bez marzeń

pogrzebałam je we śnie

na zawsze

zapukałeś niespodziewanie

ty tak robisz,

nieoczekiwanie,

no właśnie

 

czego szukasz

za zamkniętymi drzwiami

do jakiej przeszłości

chcesz wracać

nauczyłam się

przy tobie radości

ale bardziej

nauczyłam się płakać

 

łzy już dawno

wyschły na policzkach

pudrem i różem przykryte

tylko w oczach

smutek pozostał

i na twarzy

cierpienie wyryte

 

nie powrócę już

do przeszłości

nie obudzę

demonów zwątpienia

pozwól mi żyć

swoim życiem

pozwól na moje własne

widzenia

 

nie pukaj tak natarczywie,

nie czekaj

oddech spoza drzwi słyszę,

twój oddech

przyspieszony

nie każ mi

zamkniętych drzwi otwierać

nie mam siły

jeszcze raz spojrzeć na ciebie

bo jeśli spojrzę

żaden zamek

mnie nie powstrzyma

drzwi otworzę

i zacznę od nowa

śmiać się

i płakać na przemian

 

 

 

 

  

 

Porozmawiajmy, chociaż chwilę
nie odwracaj wzroku
nie zajmę ci dużo czasu
dam ci od siebie spokój

tylko powiedz mi proszę
jak rozumiesz ciszę
pomóż i mi ją zrozumieć
pomóż mi czas zrozumieć
czas , w którym
ciebie nie słyszę

zegar nie nakręcony
uchwycił czas w ciszy
nadmiar słów
niewypowiedzianych
których już nikt nie usłyszy
tych dobrych i tych złych
wypełnił cztery ściany
i cztery dziwne kąty

smutno mi
nie zadane
powtórnie pytanie
odpowiedzi nie oczekujące
takie już pozostanie
w tych ścianach
słowo różą pachnące
niedokończone, niechciane
niekochane



 

Nie mów już do mnie nic
niepotrzebne mi twoje słowa
przecież nic nie wróci się
nie będziemy zaczynać od nowa
żal co we mnie, schowam głęboko
westchnę, zapłaczę, łzy otrę

jeszcze nie jestem gotowa
by w dalszą drogę iść samotnie
oczy zamknę, by nie widzieć trwogi
serce zamknę w złotej klatce
spytam ,losie, czemuś taki srogi
czy już nic więcej mnie nie spotka?

nie mam w sobie tyle siły i mocy
by bieg rzeki życia zatrzymać
nie mam również ochoty
by miłość trudną utrzymać
bo to życie głupie, beznadziejne
ciągle mnie za nos wodzi
raz nadzieję kolorową podrzuci
a za moment  znów mnie zawodzi
nie mów już do mnie nic
 



 

Nauczyłeś mnie
dawno temu miłości
urządziłeś dla nas
własny raj
nauczyłeś miły 
że w życiu
tylko radości
a w sercach
wieczny maj

ale nic w życiu
nie jest proste
letnie burze
nie ominęły i nas
czas wyżłobił
swe koleiny
promyk szczęścia
w  oczach zgasł

teraz przyszedł
czas rozpaczy
uczysz mnie jej
powoli i stale
odbierasz wszystko
co zachwalałeś
mówisz , niczego nie
dostajemy na stałe

odebrałeś mi
resztki nadziei
resztę wiary
i słońce co lśni ,
gwiazdy i księżyc
płynący po niebie
nie pukają już
do naszych drzwi

kiedyś serce
moje się uciszy
kiedyś w końcu
wypłaczę
wszystkie łzy
tęsknotę uśpię
marzenia ukołyszę
wtedy, być może
przebaczę ci 
 
 



 

Zobaczyłam
na niebie gwiazdę
spadła do moich stóp
chciałam ją podnieść
poparzyłam sobie dłonie
nie dla mnie ta gwiazda
była przeznaczona

to inny wiatr,
inna świata strona
życie inne , nie moje
sama odeszłam na aut
tam tylko czekanie
a gra toczy się dalej
beze mnie

gdy weszłam do gry
spotkał mnie faul
poraniłam siebie
dlaczego i  po co?

schylę się raz jeszcze
to deszcz gwiazd
odnajdę taką
która nie poparzy
mi dłoni
i ta gwiazda
będzie dla mnie
przeznaczona
 

2017r.

 

Czy to już wszystko było…to co było?... już się wyśniło?... spełniło?...uśpiło? -blaski i cienie – jak popiół i diament … na czas niepewny przechowuje pamięć ?... mijają chwile jak przydrożne drzewa … wicher uniesień tęsknie w sercu śpiewa … w mgle zapomnienia znikają pejzaże… chabry i maki i… bliskie ludzkie twarze… jeszcze smakować życie i dotykać życie… trwać w niekończącym się życia zachwycie…chciałoby się jeszcze przez chwilę na warcie postać…. aby w pamięci wdzięcznej wszystkich bliskich zostać…




 

 

 

Stronę odwiedziło 162416 odwiedzających.
 
Zapraszam
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja