* nasza 2007 * - Spróbuj dotknąć nieba
 
Moje miejsce na ziemi
Życie to kosmiczna podróź
Takie sobie... na Cztery pory roku
CZAS- wróg mój i sprzymierzeniec
Wszystko płynie
Dni zwyczajne- dni świąteczne
Spróbuj dotknąć nieba
Wczoraj - dzisiaj - jutro
Jesiennie...
Wystarczy wszystkim ... czy rzeczywiście?
Moje historie. Filozofia pana P.
Przemijanie
Kot i pies w jednym domu
Teksty zapożyczone
Drobiazgi
 

Spróbuj dotknąć nieba



Pożółkło już moje podanie o miłość … pokrył je kurz i już się przedawniło… zgubiła się moja prośba o szczęście … przecież wiem - takie giną najczęściej… trzeba by w myślach czyichś się schronić … prześnić sny … łez żadnych nie uronić … trzeba by wtulić się w czyjeś ramiona i czas zły oszukać i pokonać…





pozory- jak łatwo można nimi zmylić ludzi, wystarczy smutek zakryć jakimś dowcipem, wystarczy łzy zakryć sztucznym uśmiechem, wystarczy tandetna maska, aby uznali cię za szczęśliwego i zazdrościli entuzjazmu…


2021r.

Zgubiłam ważne listy wiosenne …słowa, jak słońca promienne… to zdarzyło się chyba w tamtym maju… w maju różne zguby bywają… i obeszłam wszystkie zagajniki …zawróciłam wszystkie strumyki… nikt nie słyszał o listach zgubionych… ni o słowach na wiatr rzuconych… ja z tych listów marzenia tkałam… czułe słowa czule nizałam …jak korale na sercu nosiłam …tyle miałam…tyle straciłam…

P.S. Znalazca proszony o zwrot...jakby co...jakby gdzieś...





Dobranoc, mój miły… już późno … już ptaki się w gniazdach uśpiły … wiem, że cię proszę na próżno … ja nie śpię, ty nie śpisz...mój miły … dobranoc miły...noc ciemna… już okna się wygasiły … uliczna latarnia już senna … ty nie śpisz, ja nie śpię...mój miły … mój miły - spokojnej nocy … wokół już cisza przysiadła … przez ciemność- miły twe oczy … lśnią jak szare zwierciadła … mój miły, zaśnij już przecież … i mnie pozwól spać, kochany … kocham cię - najbardziej w świecie … we śnie się z sobą spotkamy …





Tak bardzo dużo chciałabym mieć ciebie … rankiem bladym…porankiem mglistym…dniem z kłopotami i dniem czystym…wieczorem miłym i nocą szaloną…
przed okiem ludzkim za zasłoną … chciałabym zatrzymać cię na dłuższą chwilę… i móc powiedzieć sobie, że bez ciebie nic nie zrobię … nie wstanę i nie zasnę…nie będę myślała … będę się życia bała … bez ciebie niebo nie będzie słoneczne
… bez ciebie tylko biegi wsteczne … nie dziw się, że tak dużo pragnę … i tak dużo, najwięcej chcę … pragnień tych nie oddam nikomu … jeszcze je przy sobie zatrzymam…jeszcze je pohołubię…nacieszyć się nimi muszę…. zanim rachunek zapłacę za własną duszę…

 





Weszłam na wielką górę… lekko, niemal w podskokach… wśród szarotek i chmurek widziałam świat z wysoka… w tak ogromnym zachwycie , gdy nieba dotykałam… kocham, kocham cię - życie! uparcie powtarzałam… wiatr letni mierzwił włosy -skóra w słońcu złocista… poranne krople rosy lśniące jak górski kryształ… ...opieszale, niechętnie spod wierzchołka wracałam… ale wciąż było pięknie i do swych wspomnień się śmiałam… coraz większe zmęczenie entuzjazm odbierało… i coraz dłuższe cienie niskie słońce rzucało… czasem się oglądałam - górę zasnuła ciemność.
Płakałam. Zrozumiałam. Mam tyle - co przede mną …




Moje serce jak witraż w kościele z kolorowych szkiełek złożone… te czerwone są na niedzielę …na dzień zwykły… żółte, zielone… na świat patrzę przez szkła kolorowe i pięknieje mi dokoła wszystko- wszystko staje się dobre i nowe… wy i miłość i szczęście - tak blisko … gdy upadnie na bruk serca szkiełko… na kawałki się rozsypuje… tak już było, że serce pękło… posklejałam… bije i czuje… składam dziś mili w wasze ręce - serca szkiełko co barwnie się mieni …niech przynosi wam zawsze szczęście… miejcie je stale w którejś kieszeni …





Halo...
co u ciebie słychać?
jak się czujesz
jak zdrowie ?
acha..
wszystko dobrze
u mnie też
to jeszcze mi powiedz
jak pogoda
czy spadł już u ciebie śnieg?
może nadal pada deszcz?

jakie masz plany
na jutro
na pojutrze
acha...
praca, dzieci
rozumiem kochanie
nie spotkamy się znów
czas tak szybko leci

pa,
do usłyszenia
trzymaj się
jak to ty 
poczekaj...
jeszcze chwila 
nie chciałbyś
dodać coś ważnego?
nie...?
bo co dodać można
mnie też
nie jest łatwo
nie pytaj dlaczego

Nie oddalaj się
ode mnie ciągle miły
bo przekroczysz
kiedyś granicę
na swój powrót
nie znajdziesz już siły
ja nawet cienia twego
nie uchwycę

nie odgradzaj się
kochany ode mnie
chorą ciszą
dziwnym spokojem
przez to robi się
ciemniej i ciemniej
właśnie tego
najbardziej się boję

nie wymykaj się z domu
nieustannie
do obcych ludzi 
dalekich światów
w tamtych
odległych  światach
nie odnajdę
dla siebie miejsca
ja mam tylko
scenariusz dramatu

nie odrzucaj mej
bezpiecznej przystani
moich ramion stęsknionych
i uścisków
możesz mnie nawet
kaleczyć i rani
ale bądź,
bądź przy mnie
blisko

Przyszła jesień
znów niespodziewanie
nie jesiennie słońce
jeszcze grzeje
a ja mam

najzwyklejsze pytanie
czy ta jesień
nadzieje rozwieje?

co ta jesień
nam przyniesie
co nam da?

przepiękne kolory
fantastyczne pejzaże
niedługo
coraz smutniejsze
twarze
mgły gęstniejące
babie lato i łza

co ta jesień
dziś niesie
co nam da?

pozłacane
i rude kolory,
na pewno
coraz dłuższe
wieczory,
zimne łez krople
zimne deszcze i mgła

co ta jesień
dzisiaj przyniesie
co nam da?

chryzantemy
i gorzki ich zapach
więcej zmartwień
na zapas
lecz ta jesień
niech
najdłużej trwa


 

 

Chciałabym opowiedzieć
wam wszystkim i sobie

nam, zamkniętym

w schemacie
że schemat zabija

nie pozwala oddychać
spętany człowiek

nie potrafi uciekać
od szarości

i byle jakości

i mówię patrząc już

innymi oczami
wiedząc ,

że czas nie czeka
mówię, idąc razem z wami

nie rozmieniajmy na drobne

marzeń naszych
uładźmy się ze światem
pokochajmy wrogów
bo po coś oni są


spróbujmy przekroczyć granice
nie my ustawiliśmy zasieki
sięgnijmy po to, co daleko
nie zapominajmy, że czujemy
nie żyjmy wspomnieniami
ulotnymi jak mgła
twórzmy własne historie
szkoda każdego dnia


przyspieszmy, znajdźmy
własną drogę do czynu

w gwiazdach zapisano
ścieżki kręte
popatrzcie, to wschód

a to zachód słońca
banalne, ale to wzruszenie,
które dech zapiera

nauczmy się od nowa patrzeć
weźmy szczęście za rękę
pójdźmy z życiem w zawody
uda się,

bo kto powiedział ,
że przegrać ma człowiek?



 

 


Za grzechy moje,
wady moje

za nie poukładany
mój świat

rachunki spłacać
będę sama

choćby to było
tysiąc rat

ty nie poniesiesz
żadnej winy

tamten
nie zapłaci też

sama odnajdę

czasu straconego
przyczyny

i powiem –teraz-
bierz co chcesz

zabrałeś czasie
już tak wiele

dzieciństwo, młodość

wszystkie sny

pokazywałeś
me słabości

wytykałeś
zmarnowane dni

walka z tobą
to utopia

nie mam na nią
więcej siły

zaczyna się już
odliczanie

bo dobre rzeczy
wszak już były

 

 

 

Aniele Stróżu
który obiecałeś
ze mną
i przy mnie
być
na długą chwilę
zapomniałeś
jak mi bez ciebie
trudno żyć

nie było cię
gdy upadałam
błędne decyzje
podejmowałam
nie obchodziłam cię
kiedy wątpiłam
kiedy grzeszyłam
nie powstrzymałeś mnie

nietrafione  miłości
zawiedzione przyjaźnie
śmiałeś się?
pewno wagary
sobie zrobiłeś
z kumplami
aniołami
piwo piłeś
nie było cię

dziś, proszę cię
Aniele Stróżu
pod swoje skrzydła
mnie weź
otul chmurami
pociesz śpiewami
obiecaj niebo
nie zostawiaj mnie



 

Ja bardzo

jestem zmęczona
jesiennie

nazbyt sennie
myślę, że czas

mnie pokonał
zostawił mnie
poszedł dalej

beze mnie

ja
taka udręczona
zapomniana

przez wszystkich
zasnęłabym chętnie
w twoich

szerokich ramionach
śniłabym o stokrotkach
i o niezapominajkach
we śnie zapach

byłby słodki
śmiejesz się

z idiotki 

 

 

Spróbowałam dotknąć nieba
choć dotykać nie potrzeba
zawierzyłam obłokowi
obłok rozwiał się jak dym

za czarnym horyzontem
skryło się kwietniowe słońce
pogubiłam się w dotyku tym

szare, czarne czy błękitne
oczy deszczem zapłakane
tej wiosnę znów rozkwitnę
kiedy wyjdziesz na spotkanie

w pół drogi się spotkamy
most wiszący zbudujemy
po tym moście spróbujemy przejść

most się chwieje, dłoń schwycona
ciągnie nie w tę stronę
czy odnajdę wspólną drogę
która była wymarzona?

spróbowałam z tego mostu
ręką dotknąć nieba
ale ty mi powiedziałeś
dotykać nie trzeba



 

Mówiłeś,
że podarować
chcesz jej świat
mówiłeś ,
że w tym świecie
znajdziesz
dla was miejsce
mówiłeś ,
że kochasz ją
mimo jej wad
mówiłeś ,
że chciałbyś jej
więcej i więcej

twoje słowa
pachniały
jak kwiaty
w przezroczystym
wazonie
twoje słowa
się śmiały
śmiechem dziecka
perlistym

ona brała
całymi garściami
to, co niewyobrażalne
ona sobie już układała
to, co wcale
nie było oczywiste
to, co snem tylko było
to, co nigdy się
nie spełniło

jej przebudzenie
było zimne
najprawdziwsze
na świecie
w przebudzeniu
zrozumiała
że nigdy nie dojdziecie tam
gdzie spełniają się sny
nagle zrozumiała
że pragnęła za wiele
że nie ma już
miejsca na ziemi
bo każde jest zajęte


             

Jeszcze tylko
oczy
zacisnąć mocno

by nie widzieć wokół 

już nic , by nie widzieć

nie pozwolić ,by na nowo

płynęły łzy

jeszcze głowę podnieść do nieba

by wypatrzeć w niebie anioły

przywołać je tu do siebie

aniołów bardzo potrzeba

coś już było, coś się skończyło

pustka zimna, niezapełniona

jeszcze tylko zapomnieć ból

a potem znów wyciągnąć ramiona 



 

Ten wiersz
dzisiaj skradłam wiatrowi
nie miej żalu wietrze
skradłam korale jarzębinie
co mam jesieni
ukraść jeszcze?

idę po barwnym kobiercu
liście pod stopami szeleszczą
we włosach ciepłe promienie
w oczach lata wspomnienie
i smutek…jesienny smutek

ta pora roku tak ma
na rzęsach niespokojnie drży
jesienna, samotna- łza
idę parkami, ulicami
z kasztanów mam naszyjniki
w uszach z jarzębiny kolczyki

zatrzymać chciałabym
ten czas
wtulić się
w twoje ramiona
wtedy mnie poznasz
tak , to ja
twoja jesienna już
dziewczyna



 

 Mówiłaś
że pomalować
chcesz mu świat
mówiłaś
że w tym świecie
znajdzie się 
dla was miejsce
mówiłaś
że kochasz 
mimo jego wad
mówiłaś, że mało
chciałabyś  więcej
i więcej

twoje słowa
dawały nadzieję
morską bryzą
go owiewały
twoje słowa
srebrzyście
się śmiały
I codziennym
szczęściem
pachniały

zasłuchany,
zapomniawszy
o całym świecie
słuchał, chłonął
te słowa i wierzył
wierzył w to ,
co nie do uwierzenia
nie wiedział
skąd miał wiedzieć
że to tylko
jej ulotne marzenia
 


Wyrzuć przez okno
jego pretensje i żale
niesnaski 
złe słowa
wyrzuć, 
nie żałuj wcale

za drzwi
wystaw walizki
pełne marzeń
niespełnionych
upchaj w nie słowa
bez pokrycia
nie marnuj
dłużej życia

zwróć mu kapelusze
buty i ubranie
niech zabierze
to wszystko
w innym kącie
niech stanie
dużo narosło,
nazbierało
zagraciło mieszkanie
oddychać swobodnie
nie pozwalało

nie żałuj
nie warto, nie trzeba
szkoda twego czasu
bo ten nie czeka
za moment, za chwil parę
zdumienie cię ogarnie
i odpowiesz już
sobie trafnie
dlaczego tak długo
pozwalałaś
sprawdzać na sobie
wytrzymałość człowieka



 

Ech, żeby tak
zasnąć na długo
przespać rozterki
zapomnieć,
że tak dużo brak
odrzucić  wszystkie
złe literki, które
wiele zabiły, skreśliły
niepewność pozostawiły

potem w słonecznym blasku
obudzić się do nowych dni
wrócić do świata, do ludzi
nie pamiętać złych zaszłości
nie hodować w sobie złości

rozjaśnić oczy blaskiem
od dawna niespotykanym
nazbierać dobrych dni wiele
nowe literki ułożyć i kazać im
dobrej sprawie służyć

ech, żeby tak przespać
wszystkie zło
co  się stało
zapomnieć na zawsze
wymazać z pamięci
że tak wiele
za wiele się chciało
już nigdy nie pamiętać
że tamto się nie udało



Wygładź proszę

czułymi palcami
wokół mnie

nocy czarny aksamit
kochaj mnie

jeśli możesz

bez granic
i rachunku

nie wystawiaj za nic
oblecz mnie

w księżyca poświatę
popłyń ze mną

chmurami nad światem
weź fantazje

moje przebogate
jako szczęścia

wiecznego zadatek



 

Gdybyś potrafiła
cofnąć się do wczoraj
albo jeszcze dalej
do pewnego wieczora

gdyby nie było dzisiaj
a jutro nie nadeszło
gdybyś nie odkryła
że może istnieć piekło

może spokojniej
by ci było
może to wczorajsze
na zawsze by cię urzekło

poszłaś o krok dalej
jeden mały krok
miało być wspanialej
miał to być ten rok

czy wypełni się teraz 
czas, który przechytrzyłaś
czy droga, którą przebyłaś
coś nowego ci wyśni?


Moje życie
to łata na łacie
szycie,
fastrygowanie,
prucie
często dajesz mi
po łapie
a nie potrafię
od ciebie uciec

czepiam się ciebie
nieodparcie
chcę, abyś było
ze mną długo
a przecież często,
nader często
łzy przez ciebie
płyną strugą

często dajesz mi
noce bezsenne
szczęścia skąpisz,
dajesz troski
przecież mimo
smutku wielkiego
jesteś życie
takie radosne
i waniliowy
masz smak

nie umiem zwolnić,
ciągle w biegu
ścigam się z tobą
a ty szykujesz mi
nową ścieżkę
ochotę mam,
by pobiec wspak
może cię kiedyś
zgubię po drodze
nie załatwiwszy
większości spraw
nowa łata na sercu
przybędzie
I beze mnie
będzie trwał świat


Myślałam...
znasz moje sny
bardzo chciałam wierzyć
przez moment uwierzyłam
zbyt wysoko chciałam mierzyć

myślałam...
znasz moje niepokoje
nie znasz, nie rozumiesz
znasz inne , znasz swoje
nie podzielisz ich z moimi
ot, nieważne moje niepokoje

wiem, że inaczej myślisz
myśli twych nie odgadnę
może nie chcę, nie pragnę

wiesz co oznacza smutek?
czy kiedyś w życiu płakałeś?
czy pomyślałeś, że ktoś płacze
i często jest w rozpaczy?

nie odkryjemy szczęścia
w milczenie zamienią się słowa
zabraknie nam odwagi
by cokolwiek zaczynać od nowa


Gdy noc w moim domu zapada
każdego wieczoru tak bywa
mój kot przytula się do mnie
zaczyna mi bajki opowiadać

zamykam oczy, mruczenie kota
stwarza poczucie ciepła, którego
w życiu moim coraz mniej
dawno bym z tego życia uciekła
ale przede mną tylko jedna droga-
droga do mojego piekła

ty mi bajek  nie opowiadaj
z kotem moim nie konkuruj
powiedz wreszcie prawdę
niech zawiruje, niech zaboli
może potem powoli pozwoli
wrócić do życia prawdziwego
i zamiast piekła, odnaleźć niebo
które kiedyś, dawno temu
sobie przyrzekłam


Nie pytaj czy pamiętam
nie pytaj czy wierzę
nie pytaj o czym myślę
po prostu bądź w potrzebie
nie zadawaj pytań
na żadne nie odpowiem
nie ma dobrej odpowiedzi
chociaż ich pełno w mej głowie

nie dociekaj, nie przypuszczaj
trwaj, jeśli masz dość siły
pozwól mi na oddech szeroki
bądź serdeczny, bądź miły
nie pytaj więc czy pamiętam
bo pamiętam wiele
pamiętam wiele szarych dni
czasami radośniejsze niedziele

pamiętam łzy serdeczne
i łzy rozpaczy słone
chciałabym, ale już pewnie
wspomnień nie dogonię
zacznę dopieszczać nowe
pogłaszczę dobrym słowem
pamiętam, pamiętać będę wiecznie
czy to cokolwiek zmienia?

chciałabym powiedzieć, że nie
ale czy warto
hołubić złudzenia?
tak, to wiele zmienia


 

Przyjacielu mój
niezawodny

przyjacielu

 
w tamten czas
niedobry, otępiały

twój czas i mój
był nie do przeżycia,
stworzyliśmy
własny świat mały

wystarczałeś za wielu
pocieszałeś

tuliłeś, tłumaczyłeś
niewytłumaczalne

pocieszałam
tłumaczyłam, tuliłam
nie było to banalne

 
dzisiaj oboje wiemy
to nie tak miało być
miało być  na trochę
i miało być na niby

miało być

miło i spolegliwie
mieliśmy być szczęśliwi

ty w swoim świecie
ja w swoim
światów tych nic nie spina
nic nas przecież nie łączy
a wszystko nas rozdziela

więc dlaczego to boli?

w środku serca siedzi
znalazło wygodne miejsce
nazywa się tęsknota
w moich snach błądzi
żyć normalnie nie daje


a miało być na niby
a nie na za wcale

uwolnić się nie sposób
żyć bez tego  trudno

zamykam oczy i myślę
a co będzie jutro?

 



Może ktoś mi
wytłumaczy
może ktoś,
nie ja,
zrozumieć zdoła
jak to jest
gdy za szczerość
płacą ci bólem
nie zrozumieniem
i zacięciem w sobie

wydaje ci się,
że obok ciebie
są bliscy ci ludzie
pokazujesz im
co w duszy twej gra
podajesz im
serce na dłoni
ale oni, właśnie oni
chcą widzieć
własny obraz twój
i z tym obrazem
utożsamiać marzenia

jak to jest,
gdy przyjaciele 
mówią słowa
których nie zdołasz
zrozumieć
słowa piekące,
ironią podlane
i patrzysz
przyjaciel był
a jak by
nie było go wcale

przyjaciele chcieli,
abyś była
na ich modłę "ubrana"
tak sobie życzyli
i zostałaś na pustej
ulicy sama
chociaż chciałabyś
im powiedzieć
tak nie wolno 
tak nie należy
będziesz długo 
w milczeniu siedzieć
aż w słowo żegnaj
uwierzysz


 

 

Cichutko, cicho

coraz głośniej

odwaga nie wiem skąd

się wzięła

całemu światu dzisiaj

wieszczę

że nie chcę już

tak dalej żyć

Dajcie mi wszyscy dzisiaj spokój

do tyłu się obejrzę

jeszcze

postrącam z piedestału

blichtr

chcecie iść ze mną?

proszę bardzo

lecz myślę,

że nie pójdzie nikt

Dajcie mi wszyscy dzisiaj spokój

nie chcę kłamstw

i półprawd słuchać

ja przecież też mam

własne zdanie

nie chcecie szczerzy

ze mną być

to będę sama

niech tak się stanie

Dajcie mi wszyscy dzisiaj spokój

do ciebie też mam

kilka słów

wiesz o kim mówię,

tak, do ciebie

chciałam ci stworzyć

raj na ziemi

ale ty bardziej

kochasz siebie

i własne życie

w którym masz

poukładane

wszystkie sprawy

do czego byłam

ci potrzebna?

boję się myśleć,

że do zabawy

Dajcie mi wszyscy dzisiaj spokój

dla ciebie też mam

to przesłanie

wiesz o kim teraz mówię,

prawda?

chcesz tak wiele

naraz mieć

czy nie szykujesz

dla mnie piekła?

nakazy, zakazy,

ciągłe pilnowanie

tłumaczyć się już

nie mam siły

pomyśl,

czy właśnie tego chcesz?

lepsze byłoby już

rozstanie

Dajcie mi dzisiaj wszyscy spokój

i do was też mam

parę słów

tak, tak, do pani

i do pana

zapomnieliście już

jak sercem

patrzeć

na drugiego człowieka

gdy w końcu sami to pojmiecie

będzie za późno,

czas nie czeka

Dajcie mi dzisiaj wszyscy spokój




 

Na parapecie

doniczki z paprotkami
kot dostojnie

między nimi stawia łapy
taki z niego baletmistrz

ten pokój taki miły, zielony
tęsknię w nim za wami
za śmiechem

za beztroskimi salwami
za kaskadą słów

za marzeń lawiną,
tyle ich było

nie przypuszczałam,

że miną bezpowrotnie

gdzie jesteście wy,

za którymi tęsknię
gdzie zgubiłam drogę

która do was prowadziła
dlaczego nie umiałam

zagrać tej roli
którą życie tak niedbale

dla mnie napisało
może myślałam

że jeszcze mam czas
że każdy błąd

każde zaniechanie
naprawić zdołam

nie nazywam

swojej tęsknoty
dzisiaj nie wiem

za czym tęsknię
pewnie w myślach

spisałam was na straty
bo mając tak wiele

dziś nie mam nic



 

Nie potrafisz
iść do przodu
            

z tyłu słychać
odgłos kroków
            

coś cię
powstrzymuje
            

czujesz dziwny
niepokój
            

a za oknem ciągle pada deszcz

stoisz w miejscu,
zła decyzja
            

jeszcze  nie rozumiesz            

że to twoja
własna mielizna
            

ale los już wie            

a za oknem ciągle pada deszcz

garb na plecach
ciąży coraz bardziej
            

nie udźwigniesz świata            

zimą mówiłeś,
byle do wiosny
            

wiosną zaś szepczesz ,           

byle do lata            

a za oknem ciągle pada deszcz  


 

Nie odeszłam
jeszcze
przytrzymałam czas
który minąć miał
bezpowrotnie
przystanęłam z boku
i patrzyłam
poszarpane serce
i myśli tysiące
myśli złe, rozpaczliwe,
niewierzące
tak nagle gaśnie słońce

nie odeszłam
jeszcze
zatrzymałam krok
w pół drogi,
może nie powinnam
ale zasłuchałam się
w melodię
nowych słów
byłam to sobie winna
czy nowe słowa
są prawdziwsze
czy wzbogaciły się 
o doświadczenie
czy serce potrafi
zabić żywiej
w takt nowych słów?

nie odeszłam
bo chociaż te poprzednie
pozbawiły mnie złudzeń
i bolały bólem
nie do wymówienia
to może się naprawiły
może się nauczyły
może zatrzymają mnie
we wspólnym śnie
nie odeszłam


Chodź ze mną
do parku
wiem, wiem
przecież wiem,
że ciągle się spieszysz
gdzieś pędzisz,
ktoś na ciebie czeka
a ja patrzę na
nie swojego człowieka

podaruj mi, obiecaj
zatrzymaj się
na jedną chwilę
naucz się
ze mną cieszyć
usiądź przy mnie
na ławce
schwyć w ręce
motyla
uśmiechnij się
serdecznie
może to będzie
ta chwila
w której bieg
swój zatrzymasz
pomyślisz co ważne
dokąd chcesz iść,
gdzie zajdziesz
co chcesz znaleźć,
co znajdziesz

może wreszcie
zrozumiesz
co zrobić należy
co w dłonie
schwycić mocno
i nie oddać nikomu
może w tym
urokliwym parku
odnajdziemy
zagmatwaną drogę
ale jednak drogę
do naszego domu



 

 

Jeszcze
nie zapomniałam

nie zapomnę

bo wiem

że zapomnieć
nie można
życia ,
którego już nie ma

które było prawdą 

ale...

może  legenda
jeszcze trwa

może życie
kryje dla mnie

tysiąc niespodzianek

kto odgadnie

którą z nich
pochwycę

która z nich
przywróci mi życie

która sprawi,
że serce
mocniej zabije

i która mi pokaże

że  jeszcze żyję

 ale...

przecież znalazłam

odkryłam wyspy
szczęśliwe

czepiam się brzegu
rękami obiema

nie wypuszczę z rąk

złotej nici

która dwa
serca połączyła

która myśli  

zjednoczyć potrafiła

ta legenda
to nie bajka

to prawda,
którą odkryłam

widzisz?
ta złota nić jest mocna

popatrz,
wiatr największy
jej nie zerwie

popatrz, 
złoto mieni się

od tęczy
barwy zabiera

nie zerwiemy
tej nitki

jeszcze nie teraz

jeszcze dzisiaj mówię…nigdy

  

Dziwni przechodnie
późnym wieczorem
do domu im niespieszno

tam nikt nie czeka
idą przez noc samotnie
na powrót dla nich
do pustych domów
za wcześnie

pociągi ich dawno odjechały
na stacji stoją i patrzą w dal
to nie są
spóźnieni pasażerowi
to tylko ci
którym czegoś jest żal

późni przechodnie
szamocą się jak w matni
obok przemknęła miłość
a oni znów ostatni

nigdy się nie dowiedzą
co by było… gdyby
gdyby w czas przystanęli
gdyby się uśmiechnęli
spóźnieni na życie

przechodnie


 

 

 

Czekam na
takie spojrzenie

gdy pod ciężarem
się uginam

co da mi siłę 
i pewność

że w nicość
się nie zamienię

czekam na takie
słowo

przyjazne
sercu miłe

powstrzymujące
tok
smutnych myśli

dające radosne chwile

i czekam na
taki uśmiech

ten jeden
tylko dla mnie

który sentyment
dawny zbudzi

zanim całkiem
osiądę na dnie

czekam na
czyjeś silne ręce

co z kolan
wstać mi pozwolą

i już niczego
nie chcę więcej

niech tylko
wspomnienia nie bolą

 

 


 

  

Jak to jest
gdy coś niespodzianie
oczy ci otwiera
i robią się
takie duże
przestraszone
z zadziwienia

lepiej, żebyś
nie wiedział
ta wiedza we mnie
pozostanie
może się z nią
dogadam
może zrozumiem
chociaż tu i teraz
tylko wątpliwość
i wahanie
a do zrozumienia
daleka droga

droga, której
przebyć nie chcę
przebyć nie mogę
za mocno
zabolała wiedza
której miało nie być
myślałam naiwnie
że to mnie nie dotknie
dotknęło, zawirowało
może zbyt pochopnie

tłumaczeń nie ma
bo być ich nie może
teraz ja wyruszę
w jakąś inną drogę
dziś odpowiedzieć mogę
na swoje pytanie
we własnym
wierszu zadane
jak się czuję
gdy niebo
spada mi na głowę

 

  

 

 

 

Rozszalały się
słowa niezrozumiałe
pocięły, zniszczyły,
zwariowały
podzieliły na części
świat mały
jedyny jaki miałam
jedyny jaki kochałam
świat o którym
myślałam , że zawsze
będzie ze mną
taki bliski , ciepły

nie ma mego świata
wszystkie szczęścia
z niego uciekły
nie wierzyłam
bo uwierzyć trudno
że słowo zniszczyć,
zabić może
nawet marzenia
minionego lata

modlitwa
nic nie załatwi
nie można prosić
mój Boże
nikt tam wysoko
nie wysłucha
maluczkich zostawiono
samych sobie
a jadowite słowa
nienawiścią przepojone
sączą się wciąż
bezgłośnie i żadne
nie jest trafione

zaprzeczam im,
nie słuchają
chcę się bronić,
nie pozwalają
z lawiny tej już nic
zrozumieć nie potrafię
jest zadziwienie
ogromne zdumienie
że chociaż
to tylko słowa
ranią i zabijają
wciąż mocno
i ciągle od nowa

 

Kim jesteście
wszyscy,
którzy
tak łatwo
rzucacie
w drugiego
człowieka
kamieniem
ręka wam
nie zadrży
sumienia
nie macie
osądzacie
nie znając prawdy

jesteście
zbyt leniwi
aby książkę
z cudzego
życia przejrzeć
tak łatwo jest
wydać opinię
o sprawach
o których pojęcia
nie macie
zatrzymajcie
w pół drogi
myśli złe
i swe czyny
cofnijcie się
dwa kroki
popatrzcie
was tam nie ma?
w was sama biel?
a może
wybielacie własne sumienia
innych obrzucając błotem?
 

 

 

 

 

Wracam do ciebie

coraz częściej
w zamyśleniu głębokim
w niewidzącym spojrzeniu
w powracaniu
do miejsc  ulubionych

im więcej dni mija
tym powroty częstsze
nie wiem
dlaczego tak się dzieje
i nie skończył się żal
dlaczego coraz więcej

we mnie buntu
może to tylko

sny powracające
może patrzenie

niewidzące w dal

czy dopiero

po tak długim czasie
odkrywam
że byłeś najważniejszy
że nie będzie  miłości
takiej- jaka była
że nikt tak

przytulić nie potrafi
i nikt nie potrafi

zrozumieć
tak jak ty
duszy mojej głupiej
duszy niedzisiejszej

 

  


Potoczyły się życia na pozór nienagannie ...  były lekcje do odrobienia ...  w mozole  odrabiane

miało być pięknie , szczęśliwie, wspaniale ...  wyszło na koniec nie tak ... czegoś w tych
życiach zabrakło ... 
coś za szybko zgasło ...  coś  się skończyło ...  chociaż ci, co wokół nas

mówią, że całkiem miło jest i było ... ale w nas tęsknota dziwna siedzi za czymś, co na
wyciągnięcie ręki
zdawałoby się jest ... najtrudniej tę rękę wyciągnąć ... czas krzywi swą twarz i odmierzając zegarów wskazówki tyka i zgrzyta ... a ty odczytując to nierówne tykanie wiesz, chociaż to  boli ... że już niczego ... nie dotkniesz ... nie spróbujesz ...  będziesz tkwić w tym,
co jest wytrwale
przez innych hołubione od zbyt za dużo lat ...  zgadzasz się ... przytakujesz ...

chociaż wiesz ...  chociaż czujesz ...  że w innym miejscu jest twój świat.


 

 


 

Stronę odwiedziło 162421 odwiedzających.
 
Zapraszam
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja