* nasza 2007 * - Przemijanie
 
Moje miejsce na ziemi
Życie to kosmiczna podróź
Takie sobie... na Cztery pory roku
CZAS- wróg mój i sprzymierzeniec
Wszystko płynie
Dni zwyczajne- dni świąteczne
Spróbuj dotknąć nieba
Wczoraj - dzisiaj - jutro
Jesiennie...
Wystarczy wszystkim ... czy rzeczywiście?
Moje historie. Filozofia pana P.
Przemijanie
Kot i pies w jednym domu
Teksty zapożyczone
Drobiazgi
 

Przemijanie


 
                                                 

Ty nie przychodź po mnie za wcześnie …gdy jestem pogrążona we śnie … chcę sen swój prześnić aż do rana …może wtedy wpadniesz, kochana? …nie przychodź w wieczornym klimacie … wtedy często bywam na czacie … i nie wpadaj też po kryjomu - bo możesz mnie nie zastać w domu … nie szukaj mnie po ciemnych kątach …pod nogami mi się nie plątaj … my się już przecież trochę znamy … bruderszaft dawno już za nami …przyjdź do mnie z otwartą przyłbicą … nie pleć do mnie żadne bóg wi co …lecz zagadaj, jak do człowieka … wiem, kim jesteś i co mnie czeka …





„Śmierć się ludziom przytrafia potocznie... Umiemy uśmiechem ją zbyć... Teraz po prostu odpoczniesz... Tylko nam będzie trudniej żyć...”   tak napisał Jonasz Kofta dla Louisa Armstronga



                              
                        

pożegnań i rozstania czas - nikomu z nas nieokreślony
i póki serce bije w nas - nie biją dla nas żadne dzwony






Siedzę dzisiaj na moim wysypisku wspomnień - oddzielam, segreguję -dobre- złe- nijakie , niektóre z wielką mocą powracają do mnie , większość to spamy , takie byle jakie...




  Przepraszam Was kochani,  że niewiele mogłam Wam z siebie dać -jak sobie kto pościele tak potem musi spać…a ja nie zabiegałam o gładkie prześcieradło… zachłannie z życia brałam …aż mnie życie dopadło… …wszystko co miałam już rozdałam ,nie zostawiłam sobie nic żebym żałować nie musiała gdy stanę teraz u nieba drzwi... …narodziliśmy się- by odejść... a wszystko pomiędzy to, co pośrodku, tylko to jest nasze, z nami rośnie, trwa z nami i z nami przemija… …czas  „pomiędzy „ to czas na pracę, na miłość, na rodzinne więzy na ból i na samotność i daremność czekania… …czas „pomiędzy „- i krótki i długi się zdaje ,to umyka, to wlecze się niemiłosiernie… gonić go? on mknie chyżo, a ty się potykasz , on przed metą ci wstęgę gdzieś po drodze przerwie… …tam, w "pomiędzy" -do książki włożona zakładka... książki się już do końca nigdy nie doczyta… tam niejedna utkwiła na zawsze zagadka o której rozwiązanie już nikt nie zapyta... …kiedy czasu "pomiędzy " będzie widać koniec ,tak prosić by się chciało, tak by się błagało -czy dowlec się, czy też dojść, albo nawet dobiec , byle nie w samotności....byle nie bolało.....







Jesteś...jesteś na pewno… nie widzę, nie słyszę cię… a jest mi szaro , ciemno i jest mi smutno...źle... wznoszę oczy do nieba… a tam- obłok...i ptak... bo jesteś w kromce chleba i wszystkim- czego brak…szukam ciebie daleko… zwątpienie odbiera sens… a jesteś w każdym człowieku, co dobry choć trochę jest…już bólu dawno nie ma we mnie… życie trwa dalej, rzecz oczywista… czas z Tobą wspominam przyjemnie -Ty już znalazłaś swoją przystań …szykuj mi miejsce na ławeczce między Tatą , a Tobą Mamo…znów będę Waszym małym dzieckiem i wszystko znów będzie tak samo...



Biały obrus rozłożyłam
bazie wiosenne
w wazonie ustawiłam
chwila zadumy,
ręka w powietrzu zawisła
refleksja smutna przyszła

pamiętasz? rok temu to ty
bazie zrywałeś
nad naszym strumykiem
na kładce stałam
do ciebie się śmiałam

twoje silne dłonie
mnie na tej kładce
podtrzymały
naręcze gałązek mi
w dłonie wkładałeś

wiatr rozwiewał nam włosy
musnąłeś mój policzek
oczy zmrużyłeś i patrzyłeś
a w tym spojrzeniu
było niebo i obietnica

nie dotrzymałeś słowa
po bazie poszłam dziś sama
i nie było już śmiechu
tylko wiatr ten sam,
niezmienny
włosy mi potargał

dla tego nieba,
dla tego wiatru
nic się nie zmieniło
a przecież mi ciągle
ciebie potrzeba
w gałązkach bez ciebie
serca zabrakło
rachunek za smutek
wystawię dla nieba





 

Chodziłam po cmentarzach
przystawałam przy

grobach zapomnianych
czytałam poczerniałe tabliczki
światełka zapalałam
tym, którzy odeszli..

nad twoim grobem

stałam najdłużej
modlitwa bezgłośna
we mnie narastała
rozmowa płynąca
tylko w jedną stronę
a jednak siłę mi dała

odchodziłam...
głowę ku tobie
jeszcze odwracałam
jeszcze uśmiechem
z tobą się żegnałam
dziwne uczucie

we mnie się rodziło

spokój, świadomość błoga
że mnie zrozumiałeś
odpowiedzią twą był listek
który spadł do moich stóp
i ptaszek mały, który z nieba
przysiadł na krzyżu znienacka
skąd się wziął?

pamiętasz?
kiedyś śmiałeś się ze znaków
które ci pokazywałam
kładłeś rękę na ramieniu\
ściskałeś mocno
i uwagę odwracałeś

dziś już wiesz więcej
więcej, niż mogę
sobie wyobrazić

dziś przysyłasz mi
myśli swoje

ubrane w energię słowa
dziś pewnie chciałbyś być
moim przewodnikiem
po drugiej stronie

ale...jeszcze poczekaj
jeszcze miłość

spóźnioną dogonię
jeszcze czas się dopełni
innymi, moimi ścieżkami
dziś ci tylko dziękuję
płonącymi zniczami
za przeszłość

   

Nie płacz

proszę cię, nie płacz

nie smuć się też

przecież nie udźwignę

dzbana twoich łez

tłumaczyłem łagodnie

ostro też mówiłem

cieniem byłem w słońcu

nocą przychodziłem

w twoich snach

znalazłem

mały kącik dla siebie

kiedy tylko mogłem

przytulałem ciebie

czułaś przecież mój dotyk

gdy łzy scałowywałem

włosy przygładziłem

w ramionach trzymałem

nie płacz proszę więcej

bóg nie chce twoich łez

ja na ciebie poczekam

lecz ty nie spiesz się

żyj spokojnie, szczęśliwie

serce otwórz swe

lampkę mi czasem zapal

miejsce zostaw w swym śnie

po prostu żyj kochanie

a kiedy przyjdzie twój czas

staniemy naprzeciw siebie

znów będziemy

tylko my

i niebo pełne gwiazd





Odnaleźć ciebie

chciałam dziś

przyszłam tu

gdzie coraz rzadziej

przychodzę

bo już pomału

zapominam

jaki kiedyś

byłeś na co dzień

w tym życiu

już nigdy

do mnie się

nie uśmiechniesz

nie przytulisz

nie pocałujesz

wiecznym snem

śpisz w jakimś niebie

a ja ziemskie sprawy

rozsupłuję bez ciebie

 



 

 

 

Nie chciałaś wiele
tylko żyć
nie chciałaś dużo
tylko trochę słońca
chciałaś jeszcze
pochodzić po łąkach
jeszcze zasiać
kwiatki na wiosnę
jeszcze chciałaś
mężowi i dzieciom
dać wiele miłości
i swojej troski
jeszcze martwiłaś się
o innych
myślenie o sobie
spychałaś
w głąb siebie
jeszcze miałaś czas
tak myślałaś...

tylko nie zauważyłaś
że anioł stanął
u twych drzwi
że zaprosił cię
na drugą stronę
i ty musiałaś iść.

 



Spacer

taki zwyczajny
poranny spacer
liście szeleszczą
pod stopami
jeszcze szeleszczą
jestem tu sama
z przyjacielem czworonożnym
jesteś tu z nami? 
nie słyszę kroków obok
cisza niesamowita
na tych starych

zapomnianych grobach
nikt światełek nie zapali
pies nie rozmawia
patyki chwyta
a ja…
ja rozglądam się na boki
nie ma żywego ducha
a przecież słyszę twój szept
może to tylko moja wyobraźnia
może to jakiś duch
coś szepcze do mojego ucha
wiatr musnął mój policzek
to jednak tylko wiatr?
jakże daleko jesteś kochany
jakże daleki jest twój świat


 
 

 

Tak tu spokojnie

pusto…cicho

pożółkłe liście

z drzew spadają

ukryte głęboko

śpi licho

tylko anioły

bezgrzeszne fruwają

pośród przestrzeni

nieskończonej

do was

od lat wędrowałam

po śniegu

po trawie zielonej

coraz szybciej się do was

zbliżałam

czasami nadzieję

traciłam

trud życia często

do ziemi mnie pochylał

wiedziałam jednak

że jest takie miejsce

gdzie wasze ramiona

mnie otulą

tak tu spokojnie

tak tu cicho

 



 

Teraz już pewnie łowisz ryby
w kryształowej wodzie
łódkę masz błękitną
wędki najlepsze
połowy większe
nigdy deszcz nie pada
słońce ciągle ci świeci
w boskiej krainie

kiedyś cię spotkam
na niebieskim obłoku
wyjdziesz mi na spotkanie
z uśmiechem mi powiesz
taaaka ryba na powitanie






 


Trochę czasu upłynęło
kiedy,  jak?
wokół nas zmieniał się świat
ty się nie zmieniałeś

dlaczego byłeś taki kochany
dlaczego mi nieba przychylałeś
zostawiłeś z goryczą wspomnień
jak teraz żyć , odpowiedz mi

dlaczego milczysz
daj znak , że mnie słyszysz
naucz życia bez siebie

bez twych słów, bez życzliwości

bez troski i wspólnej codzienności
naucz zapomnieć ciebie

czy dużo pragnę? 
to przecież tak mało
odpowiedz mi proszę
milczenia twego nie znoszę
nie lubię  i nie chcę
słyszeć twej ciszy

ale nikt mnie po drugiej
stronie życia nie słyszy
 




Mamo, dziś policzyłam dokładnie
ta liczba mnie zdumiała
nie ma cię lat dziewiętnaście
pustka bez pokrycia została

przysiadłam na ławeczce

nie, nie, nie martw się
nie zmarzłam wcale
powiedz, komu jak nie tobie
mam opowiedzieć żale

wiem, że wszystko widzisz
znasz nawet myśli moje
gładzisz po głowie, przytulasz
znasz moje nastroje

dziś ciężko bardzo
wiem, że się martwisz
dam sobie radę mamo
zawsze przecież dawałam

przyzwyczajona jestem
za serce razy dostawałam
tak było zawsze, niestety
pewnie nic się nie zmieni

nie martw się już mamo
wróciłam do swoich korzeni
będzie dobrze...



 

 

 

 

To tylko wspominkowy czas, taki szczególny czas, dni przestały być łagodnie uśmiechnięte, jarzębina coraz brzydsza , coraz trudniej się nią zachwycać, patrzę wstecz, to jak by lata świetlne , minęły bezpowrotnie a czas teraz inaczej liczony, a może nie ma go wcale ? A było tak różnie, cudnie i źle,  ale o tym nie wspominamy. A przecież życia nasze własnym torem się toczyły i pozostawiły niezatarty ślad na ziemi. Trzymasz mocno w dłoniach znicze zapalone , w zadumie stawiasz je na jej grobie , ciągle jeszcze w twoim oku łza się kręci , nie wymażesz tego czasu ze swojej pamięci i myślisz, że nikogo już tak nie pokochasz i nie oddasz nikomu swego życia na własność. Twoje myśli i uczucia wypalają się z lampkami, które przyniosłeś, zapaliłeś i tak długo tu byłeś, a odchodząc jeszcze wzrok do tyłu odwracałeś , przeszłość ciągle w tobie żyje, dla przyszłości już miejsca za mało…ja też swoje cmentarze odwiedzę, gdzieś postoję, a gdzieś  na ławeczce posiedzę , w zadumaniu wspomnę i z uśmiechem, zupełnie jak ty, że było cudnie, czasami źle, a czasami ze zbyt wielkim pośpiechem, i chociaż rozstanie jeszcze w środku boli , modlitwę cichą zmówię, światełka zapalę, porozmawiam szczerze , odpowiedź usłyszę, wchłonę w siebie ciszę , jaką tylko tu można usłyszeć ,  wrócę do domu, do żywych, do siebie, jego zostawię w błękitnym niebie, na które ja dopiero  zasłużyć muszę…I taki to dzisiaj wspominkowy czas, w którym jarzębina już nie zachwyca nas.





 

 

Ci najbliżsi, najlepsi, zawsze odchodzą za wcześnie, za szybko, za nagle , nigdy nie zdążymy im powiedzieć, jak bardzo ich kochaliśmy i jak bardzo byli dla nas ważni 


 

Wszyscy, których drogi skrzyżowały się z moimi, niech wiedzą, że czas się kurczy i kończy.
Ci, którzy dotknęli mnie marnym słowem, niech przeproszą póki jeszcze jest na to czas.
Tym, którzy krzywdzą mnie milczeniem, przypominam, że czasu nie ma już zbyt wiele, niech przemówią.
 Drący ze mną koty, niech przyślą przebłagalne listy, gdyż nie zdają sobie sprawy, ile dla nich znaczę i płakać będą, kiedy mnie tutaj zabraknie.




 

 

  


 

Stronę odwiedziło 162413 odwiedzających.
 
Zapraszam
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja